No i udało się wyrwać. Chociaż tylko na godzinkę, bo czas gonił. Znów było gorąco, jak jutro tak będzie, to można by w krótkich spodenkach śmignąć. Trasa pół na pół, najpierw lasek a później na osiedle i z powrotem.
Chodzi mi oczywiście o wiosnę :) Wreszcie można pośmigać z krótkim rękawem. Ale mniejsza. Byliśmy w lasku na rundzie wyścigu. Bardzo ładnie, słońce świeci, cieplutko, zero śniegu. Dużo ludzi jeździło czy chodziło. Cieszy taki widok. Zrobiliśmy też szosę na osiedle i z powrotem do centrum. I takie 2 kursy. Mam nadzieję, że jutro też się uda wyrwać na rower.
Dzisiejszym planem była szosa. Ale przez wiatrzysko nie do zrealizowania niestety. Więc pojechaliśmy do parku, gdzie spotkaliśmy Michała(Morpheo) na trenigu. Pozdrawiam. Później po chwili namysłu pojechaliśmy na osiedle do kolegi. Tak o sobie, bo w parku nie było nic ciekawego. Tylko błoto i śnieg. No i alejka asfaltowa, która robimy zwykle tempówki. Na osiedle prowadzi szosa, wiec mieliśmy trena 2 w 1.
Dzisiaj bardziej "lajtowa" jazda. Był plan na dłuższą szosę, ale zimno i wiatr nie pozwoliły na ostrzejszy trening. Jechaliśmy dzisiaj tak: Centrum>Os.Kopernik>Os.Piekary>Park>Centrum.
Na dziś była zaplanowana szosa. Mieliśmy jechać do Słupa, ale po drodze wjechaliśmy do lasku zobaczyć "co i jak". Okazało się, że cały śnieg stopniał i da się normalnie jeździć. Więc zrezygnowaliśmy z szosy i oddaliśmy się jeździe po lesie.
Pojechaliśmy rano o 10:30 do kolegi umyć rowery. Do niego jechaliśmy asfaltem. Było fajnie, ale niestety pod wiatr. Gdy dojechaliśmy, od razu wzięliśmy się za Karchera i spłukaliśmy cafy syf. Potem latałem z gąbeczką i myłem pozostałości brudu, błota, kamieni. Po tym tylko pastą i wypolerować, żeby się błyszczał. Czekało nas tylko smarowanie i w drogę powrotną. Tylko że z powrotem wybraliśmy się drogą leśną, gdzie nie tylko błoto i śnieg, ale i zamarznięte kałuże, które pękały pod ciężarem roweru i kołem wpadałeś do kałuży. Tak wyglądała droga powrotna przez las ( 10 km ). Rower znowu jest brudny. Wyjechaliśmy z lasu, na szosę i do domu. Dzisiejsza trasa: Legnica>Rzeszotary>Kochlice>Raszówka>Miłogostowice>Dobrzejów>Legnica
Taki sobie "trening" na śniegu. Pojeździć się nie dało, ale chociaż było śmiesznie. Do kółek w przerzutce wlazł piach i błoto, więc trzeba od nowa czyścić i smarować.
Dziś odbyliśmy planowany trening na szosie. Bardzo fajnie, ciepło, słoneczko świeci, aż chce się jeździć. Trasa treningu to Legnica->Dunino->Prostynia->Legnica. Do Dunina jechaliśmy pod wiatr, ale już do domu z wiatrem. Było miło.
Po drodze spotkaliśmy Michała (Morpheo) oraz czterech innych amatorów dwóch kółek.
Dzisiejszy trening był męczący. Najpierw przez park do lasu (pierwszy raz w sezonie), ale już po 6 km byłem tak zmęczony, że nie chciało mi się już jechać. Wszystko przez śnieg i lód, który właśnie się topił. W parku było ciężko, ale w lasku mordęga. Nie dość, że cały czas pod górę, to po topiącym się śniegu. Jazda w terenie nie miała większego sensu, więc postanowiliśmy (z Saganem) zrobić szosę. Na szosie tak miło znowu też nie było, gdyż cały czas jechaliśmy pod wiatr :( Robiąc trase Legnica->Księgnice->Legnickie Pole->Legnica zakończyliśmy dzisiejszy trening.